Wednesday, September 26, 2007

Only 2 days left

I promise I will write something later today. Tibor is out of office and I'm quite busy. But it's good busy - just doing my job without any big disasters. I like it. It's better than being bored. And the time passes fast, which means that in 2 days we're going to Cesky Krumlov! I can't wait. It will be fun. I hope it won't be raining but even if. We're going to have a romantic weekend :) And what better place can there be for a romantic weekend than Cesky Krumlov?

Is there anything else going on...? We're having a wave of people giving their resignations at work (end of the month). I wonder who will be next. Actually, I am pretty sure I know two others. I would probably start looking for something else by now but we are talking about moving to Scotland so it doesn't really make sense to change the job for half a year or a year. Especially that nobody will pay me as well as here (I am the manager after all). And it's better to have more experience in one company than to change too many times.

OK, need to go for my English class.

Thursday, September 20, 2007

Another day in the corporate world

I'm sorry for rare updates but I've been quite busy recently. Work is being very stressful. They ask me to do something but do not make it possible, for example by not giving me data without which I cannot do anything. And yesterday I thought I will kill Tibor. He just doesn't care so much! The problem is that I am responsible for him and for his work. I am the one who gets screamed at (well, didn't happen in this case luckily). Today is better and the next week he is off, so we'll be here only with Lucy. It will be fun. I can relay on her. (BTW L and T are Lucy and Tobor, the two people on my team).
Except for that, nothing new is going on. We went out Tuesday to watch rugby. Scotland won 42:0 with Romania! WOW!!!!
Yesterday, I went out with work, as usual to say goodbye to someone. This time it was a Polish girl who was here in Prague just temporarily until she received her work permit in France. She just got it and is moving to Paris.
And that's all. I'm going to go early to bed tonight. Before maybe watch Buffy. And do nothing except reading.

Tuesday, September 18, 2007

Rano

Masakrycznie chce mi sie spac. Nie moglam zasnac wczoraj, co mi sie czesto nie zdarze. Przez to kiedy sie zdarzy, bardzo mnie denerwuje. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Do tego bylam bardzo zmeczona, bo poprzednia noc spalam z Robim i pozno poszlismy spac (bo zdrzemnelismy sie w ciagu dnia tak okolo 2-3 godzin). No i w rezultacie tego wszystkiego jestem zmeczona. A wczoraj przyszlam wczesnie do domu, ok. 22giej, z planem ze od razu ide do lozeczka. I poszlam, z tym ze jeszcze troszke poczytalam, a potem wlasnie nie moglam zasnac. Do tego pada. Jak wychodzialm z domu bylo calkiem milo. Moze slonce zbytnio nie swiecilo, ale dalo sie. Ale jak dotarlam na Andel, to zrobilo sie ciemno i pada i tak bardzo ponuro.
Nic to, trzeba popracowac (chociaz teraz nie bardzo mam co robic, ale za chwile ide do lekarza, a jak wroce to cos tu na pewno bedzie).

Friday, September 14, 2007

Zyd przed wojna

W zasadzie nie mam co robic, wiec czytam Wyborcza i musze przytoczyc fragment artykulu na temat Zydow wracajacych do Polski. Dziennikarz wypytuje sasiadki, czy Zydowka im przeszkadza. Jedna z tych pan odpowiada:
"- To wam powiem: oni byli kiedyś poglądowo bardzo czerwoni, ten Izaak Halber i ona.
- A to, że Żydzi?
- Kogo to tam teraz obchodzi, kto był Żydem przed wojną?"

Woodstock - fotki















Wesele

Wiem, ze obiecalam napisac dluuugi post o wyjezdzie do Polski i weselu. No coz, jak to zazwyczaj bywa, mialam bardzo duzo pracy i sie nie wyrabialam. Teraz tez mam tylko chwilke, bo za 15 minut spotkanie. Przynajmniej pare zdjec Wam pokaze.

Mloda para przed kosciolem

Ach, ta milosc

Mart (tak mnie nazwala moja partnerka)


Ja, Kamil (nowo odkryty kuzyn, bo juz z mlodszego pokolenia), Monika i Artur, Mloda, Tomek, czyli nasza szczesliwa rodzinka. Jak to dobrze, ze mam takia fajna rodzinke. Na centralnym miejscu, oczywiscie, wisniowka domowej roboty Matki Teresy.


Monika, Mloda Para, Mloda i Kamil - czyz nie sa piekni?


A tutaj moja urocza partnerka z wesela. Niestety, zachowala sie nikczemnie i bawila sie z jakimis mezczyznami zostawiajac swojego Marta na pastwe losu (a dokladniej kuzynow i nalewek).

Zdjec jest bardzo duzo, nie bede sie wszystkimi dzielic. Jak widac, wszyscy bawilismy sie super. Najlepsze wesele w mim zyciu. Do tego mojego ulubionego kuzyna. Wiekszosc czasu spedzilam gadajac z rodzinka, ktorej dawno nie widzialam. Chociaz nie powiem, na parkiecie tez sie pojawialam. Pod koniec zaciagnelam Tatusia, ktory drugiego dnia bardzo narzekal, ze go tak zmeczylysmy (wszystkie jego 3 kobiety), ze chodzic nie moze. Moral z tego plynie taki, ze albo nalezy trenowac czesciej, albo nie plodzic dwoch takich corek :)

Poza tematem wesela musze dodac, ze dom mnie zauroczyl. Widzialam, jak rodzice sa szczesliwi. W koncu im sie udalo. Na prawde zrobili kawal dobrej roboty wykanczajac ten dom. Bardzo mi sie podoba i czuje sie dobrze, jak w domu. Tylko jedna rzecz mi sie tam nie podoba: schody. Sa bardzo sliskie i nawyrazniej mnie nie lubia, bo jak w poniedzialek ze wszystkimi gratami schodzilam na dol, to jeden mi gdzies uciekl spod nog i spadlam na leb naszyje. Bolalo, nadal boli, musze sie z nimi policzyc nastepnym razem. Macie jakis pomysl jak sie odplacic?

Tuesday, September 11, 2007

Hi back

I came back to Prague safely. The morning was quite ok but now I'm falling asleep in front of my computer. I'm very tired after the ride (it took14 hours total). I'll post some more about the wedding and Poland tomorrow, when I will be alive again.

Tuesday, September 04, 2007

Slodka rozlaka - nie rozlaka

Tak sobie myslalam, ze chcialabym cos napisac, ale nie mam w zasadzie co. Kupilam bilet do Polski, wiec juz na pewno przyjezdzam. Ale tylko na weekend.... Z jednej strony chcialabym zostac dluzej, ale z drugiej nie chce mi sie. Mam tu sprawy do zalatwienia, problemy do rozwiazania.... zycie.
Mieszkamy juz osobno, od niedzieli. Jest nawet fajnie. Tym bardziej, ze ja w tym nowym miejscu tylko spie jak na razie. Jest to o wiele lepsze rozwiazanie od poprzedniego miesiaca, gdy nie moglismy sie spotkac. Teraz wiem, ze gdy bede w zlym nastroju, moge do ukochanego zadzwonic i on przyjdzie i mnie ukolysze do snu :) A poza tym te randki to fajne sa :) Bo ja przeciez nigdy nie mialam takich zwyczajnych randek, kina i kolacji itp itd. Zawsze to jakos bylo bardziej skomplikowane. A teraz jest fajnie :)

Monday, September 03, 2007

The fall is comming

Oh well, the fall came to Prague. Today is the first autumn day: it's grey and rainy and cold.... life sucks today. I feel tired and kind of sad but without any reason. I'm also crazy cold - I didn't expect it to be so cold so I'm wearing my white summer pants, white T-shirt and sandals. Fortunately, I took a sweater. But it's still crazy cold!

Except for that, I moved yesterday. My new room is very nice, big and smacked in the middle of Vinohrady, which is extremely convenient for meeting people. Except that my life is centered around Andel and Karlovo Namesti. But it's still ok. I met Ade yesterday for dinner and it was perfect: less than 5 minute walk. And it's also around 5 minutes walk to Prince. Yes, we did not break up. We're still together. But we are going to have a "romantic" moth with dates and stuff. And more time to think. Keep you fingers crossed that it works!

The place is very nice and quite big. There are 3 bedrooms, 2 kind of connected but kind of separate. I sleep in one of them. There is a kitchen with a couch and a balcony! The balcony is small but it doesn't matter - it's a balcony! There are 2 guys living there: Czech and American. They seem nice. We will see, I'm not planning to spend too much time there and have time to become friend but who knows.

I should go back to work, but to be honest, I don't have anything to do. My team got smaller again: we're only 3 me, L. and T. So L. is also on the Internet and T. is working. It's good for him - he is normally the lazy and slow one. He should learn more responsibility :) So that I can chill out!

My dad is amazing! I'm going to Poland this weekend for the wedding. I'm going by bus to Warszawa. This time I didn't want to be a burden so I told my dad that there is no need to come and pick me. I also spoke with Kris who promised to drive me home. So it's all set up. Even if something happens and Kris cannot come, there are tones of trains. I explained this to my dad. But he cannot believe me. Every other day he asks me if I am sure, if I will be ok, because he really can come to pick me up. It's very nice but I am a big girl and can handle 160km. And I really don't want him to come always - he would have to get up very early and it's quite tiring especially for him. So we will see how I will get home. The last time I planned to go by train, my bus had problems, it was a few hours delayed and my dad came to Warszawa. Hopefully this time everything will be ok.