Friday, September 14, 2007

Wesele

Wiem, ze obiecalam napisac dluuugi post o wyjezdzie do Polski i weselu. No coz, jak to zazwyczaj bywa, mialam bardzo duzo pracy i sie nie wyrabialam. Teraz tez mam tylko chwilke, bo za 15 minut spotkanie. Przynajmniej pare zdjec Wam pokaze.

Mloda para przed kosciolem

Ach, ta milosc

Mart (tak mnie nazwala moja partnerka)


Ja, Kamil (nowo odkryty kuzyn, bo juz z mlodszego pokolenia), Monika i Artur, Mloda, Tomek, czyli nasza szczesliwa rodzinka. Jak to dobrze, ze mam takia fajna rodzinke. Na centralnym miejscu, oczywiscie, wisniowka domowej roboty Matki Teresy.


Monika, Mloda Para, Mloda i Kamil - czyz nie sa piekni?


A tutaj moja urocza partnerka z wesela. Niestety, zachowala sie nikczemnie i bawila sie z jakimis mezczyznami zostawiajac swojego Marta na pastwe losu (a dokladniej kuzynow i nalewek).

Zdjec jest bardzo duzo, nie bede sie wszystkimi dzielic. Jak widac, wszyscy bawilismy sie super. Najlepsze wesele w mim zyciu. Do tego mojego ulubionego kuzyna. Wiekszosc czasu spedzilam gadajac z rodzinka, ktorej dawno nie widzialam. Chociaz nie powiem, na parkiecie tez sie pojawialam. Pod koniec zaciagnelam Tatusia, ktory drugiego dnia bardzo narzekal, ze go tak zmeczylysmy (wszystkie jego 3 kobiety), ze chodzic nie moze. Moral z tego plynie taki, ze albo nalezy trenowac czesciej, albo nie plodzic dwoch takich corek :)

Poza tematem wesela musze dodac, ze dom mnie zauroczyl. Widzialam, jak rodzice sa szczesliwi. W koncu im sie udalo. Na prawde zrobili kawal dobrej roboty wykanczajac ten dom. Bardzo mi sie podoba i czuje sie dobrze, jak w domu. Tylko jedna rzecz mi sie tam nie podoba: schody. Sa bardzo sliskie i nawyrazniej mnie nie lubia, bo jak w poniedzialek ze wszystkimi gratami schodzilam na dol, to jeden mi gdzies uciekl spod nog i spadlam na leb naszyje. Bolalo, nadal boli, musze sie z nimi policzyc nastepnym razem. Macie jakis pomysl jak sie odplacic?

1 comment:

Anonymous said...

Rodzice dom sami zbudowali czy jakasz firma budowlana?