Thursday, February 28, 2008

Come closer and see...into the trees

Koncert byl cudowny!!! Grali trzy godziny, glownie klasyke, dobre stare kawalki. Zagrali moja ulubiona piosenke, ktorej normalnie nie graja (Kyoto Song). Teraz katuje ich plyty. I co chwile odkrywam jakis nowy swietny kawalek. Przyznam, czasami dzialaja depresyjnie, ale warto. Byl to jeden z najlepszych koncertow na jakich bylam.

A poza tym... Ksieciunio dostal oferte napisania czegos, co oznacza, ze znowu musze sobie zaplanowac weekend :) W sumie mi to nie przeszkadza, tylko chwilami bym chciala, zebysmy cos razem zrobili. Tym bardziej, ze pogoda sie robi sliczna i chcialabym gdzies pojechac, chociaz na pol dnia. Ale coz, najwyzej pojade sama.

Dzisiaj rano dostalam cudowna wiadomosc na naszej-klasie znalazly mnie Joanna i Mariola :) Pewnie nikomu z Was nic to nie mowi. Jezdzilysmy razem na oazy. Stworzylysmy wspanialy trojkat. Moglysmy gadac i smiac sie godzinami. I do tego razem bylysmy w Czechach :) W lecie w Karlovych myslalam o dziewczynach. Niestety, szybko stracilysmy kontakt, jak to bywa z listami. No i trudno we trzy pisac listy, a tu o to chodzilo, ze bylysmy trzy. I pamietam Joasi rotwailera. Byloby cudownie, gdyby udalo nam sie spotkac. Albo przynajmiej nawiazac kontakt. Bo ze spotkaniem... ja oczywiscie mam najdalej. Nic to, zobaczymy.

No comments: