Friday, July 20, 2007

Juz piatek!

Do dupy ten dzien byl. Strasznie duzo ludzi mnie wkurzylo. Ale to nic, to tylko praca.
Najgorsze, ze slucham Trojeczki, a tam graja z Jarocina i tak mi smutno, ze mnie tam nie ma. Dzisiaj gra Hey. Wlasnie leci Teksanski... klasyka. Dawne czasy sie przypominaja. Nostalgia i tesknota. Wczesniej byl koncet Dzemu. Nie to, co kiedys, z innym wokalista, ale coz, lepsze to niz nic. Wlasnie powtarzaja... Ale bym teraz chciala byc w Jarocinie. Sprobuje w przyszlym roku. Musze tylko sobie uswiadomic troszke wczesniej niz dzien przed poczatkiem, zebym mogla zorganizowac transport. Tym bardziej, ze nie wiem, gdzie za rok bede mieszkac.
Z jednej strony zebralabym sie do domu, ale z drugiej tu mi gra Trojeczka, a tam nie. Z drugiej tam jest Ksieciunio. Juz jest lepiej o niebo lepiej. Mimo tego, ze oboje mielismy stresujacy tydzien. Ja tylko dzisiaj musze sie jakos trzymac, zeby nie wybuchnac. Poszlabym na basen, ale nie mam rzeczy ze soba, a wracac sie do domu i dopiero na basen to bez sensu. Jutro sie wybieram, o ile bedzie pogoda. Wracajac do tematu, w domu spokojniej. I nawet dostalam kwiatuszki przed wczoraj. Chyba czekamy, az Ksieciunio wyjedzie. A moze nie. Ja juz mysle, ze sie bede czuc samotna. Z drugiej strony nie bedzie mi sie spieszylo do domu, wiec bede chodzic na basen. Po drugie, w zwiazku z tym, ze nie bedziemy jesc razem (co trudno byloby zorganizowac w zwiazku z tym, ze bedziemy przebywac na innych kontynentach), nie bede gotowac, i moge spokojnie zaczac jakas diete. Jasne, tak sie ludze.

No comments: