Mloda para przed kosciolem
Ach, ta milosc
Mart (tak mnie nazwala moja partnerka)
Ja, Kamil (nowo odkryty kuzyn, bo juz z mlodszego pokolenia), Monika i Artur, Mloda, Tomek, czyli nasza szczesliwa rodzinka. Jak to dobrze, ze mam takia fajna rodzinke. Na centralnym miejscu, oczywiscie, wisniowka domowej roboty Matki Teresy.
Monika, Mloda Para, Mloda i Kamil - czyz nie sa piekni?
A tutaj moja urocza partnerka z wesela. Niestety, zachowala sie nikczemnie i bawila sie z jakimis mezczyznami zostawiajac swojego Marta na pastwe losu (a dokladniej kuzynow i nalewek).
Zdjec jest bardzo duzo, nie bede sie wszystkimi dzielic. Jak widac, wszyscy bawilismy sie super. Najlepsze wesele w mim zyciu. Do tego mojego ulubionego kuzyna. Wiekszosc czasu spedzilam gadajac z rodzinka, ktorej dawno nie widzialam. Chociaz nie powiem, na parkiecie tez sie pojawialam. Pod koniec zaciagnelam Tatusia, ktory drugiego dnia bardzo narzekal, ze go tak zmeczylysmy (wszystkie jego 3 kobiety), ze chodzic nie moze. Moral z tego plynie taki, ze albo nalezy trenowac czesciej, albo nie plodzic dwoch takich corek :)
Poza tematem wesela musze dodac, ze dom mnie zauroczyl. Widzialam, jak rodzice sa szczesliwi. W koncu im sie udalo. Na prawde zrobili kawal dobrej roboty wykanczajac ten dom. Bardzo mi sie podoba i czuje sie dobrze, jak w domu. Tylko jedna rzecz mi sie tam nie podoba: schody. Sa bardzo sliskie i nawyrazniej mnie nie lubia, bo jak w poniedzialek ze wszystkimi gratami schodzilam na dol, to jeden mi gdzies uciekl spod nog i spadlam na leb naszyje. Bolalo, nadal boli, musze sie z nimi policzyc nastepnym razem. Macie jakis pomysl jak sie odplacic?
1 comment:
Rodzice dom sami zbudowali czy jakasz firma budowlana?
Post a Comment