Thursday, May 31, 2007

Short post written in a hurry

Ahoj!
I'm sorry for a long break but for some reason life is really crazy recently. I wanted to write about so many great things that we did, for example canoe trip or Prazske Jaro (we saw Wagner's opera made into one concert "Ring without Words" and China Broadcasting Chinese Orchestra - traditional Chinese music). Now, we're preparing for our greatest trip of this year - to Scotland. We're leaving tomorrow eary afteroon and I still have a lot to do, so I'll leave you here.
Take care and keep you fingers crossed that we both fall in love with Scotland - it might be our future home.

Tuesday, May 15, 2007

Owieczka

Wyglada na to, ze mamy nowego czlonka rodziny: owieczke.

Ordinary day

No i jestem z powrotem w Pradze, w domu i z Ksieciuniem.
Przepraszam za dluga cisze, ale mialam stranie duzo pracy. Teraz sie troszke uspokaja. Ale tak juz sie przyzwyczailam, ze mam okrutnie duzo pracy, ze teraz mam 5 minut i nic do roboty i nie wiem co robic :) Gazet mi sie nie chce czytac online tym bardziej, ze przywiozlam sobie caly stos i ledwo zaczelam. W domu tez nie mam zbyt duzo czasu, bo trzeba nadrobic stracony czas i z Ksieciuniem i ze znajomymi. Tak leci...
Czy cos wyjatkowego sie stalo ostatnio?
Caly weekend przespalam - doslownie. W sobote wstalam z lozka ok 16-17tej. Ach, w niedziele bylismy w botaniku, na wystawie bonsai. Super! Jedna z najlepszych - miniaturowa wierzba. Na koniec tez dostalam, ale nie pamietam jakie to drzewko. Adze Adasiowej by sie spodobalo. W ogole fajny ten botanik. Jak mnie kiedys odwiedza, to ich zabiore koniecznie.
W sobote po tym lezeniu w lozku, poszlismy przynajmniej na spacer wieczorowa pora po Pradze i znalezlismy bardzo fajne miejsce, gdzie jeszcze niegdy nie bylam. Nie, zebym tak dobrze znala Prage, ale to bylo w samym sercu miasta, kawaleczek od Mostu Karola (jak mowia Czesi: stal, stoi, bedzie stal; nie ma potrzeby po nim chodzic).
Poza tym nic sie nie dzieje. W ubieglym tygodniu bylam oczywiscie w knajpie w czwartek a dzisiaj tez mialam nadzieje, ale Lida moja kochana jest chora, ma zapalenie oskrzeli juz drugi tydzien. Biedactwo. Takze pojde chyba do domu, puszcze sobie jakis film i bede czekac na Ksieciunia az wroci z pracy.
I jeszcze slucham nowej plytki Dolore. Jest sliczna.

Saturday, May 05, 2007

@ home

I'm finally in Poland in my second home (now it's the second).
I did many things, too many to write about now (it's late at night and I'm waiting to talk to Prince). I have to mention that I went to Krakow. It was a very sentimental trip: I visited all places I loved and hated, places I spend most of my time like the campus, my student house, Blonia, favourite pubs (the ones still existing), ate traditional polish pierogi. Of course I met my best friends: Marta and Gucio. We had to go to see Gucio 'cause he was working late and couldn't come to Krakow so I even had a short trip to mountains. It's a pity more people couldn't come but that's life. I lost many of my friends, well it means they were not really my friends. Still it would be nice to see them. But the trip was great even if only one day. Pics from Krakow.
I also posted some photoes from grill at my cousin's place on Monday here.

And that's all for now. I will try to write more when I get home - Prince got online.